• Dzieci XXI wieku nie są gorsze

      • Dzieci XXI wieku nie są gorsze. Nie są leniwe, niewdzięczne, „uzależnione od telefonów”. Są po prostu inne, bo inne czasy je ukształtowały. Tylko że w tych czasach, w tym całym chaosie social mediów, hejtu, presji bycia idealnym… one są często same.

         

        Siedzą w swoich pokojach, wpatrzone w ekrany. Nie dlatego, że im tak wygodnie. Nie dlatego, że to lepsze od rozmowy. One po prostu nie mają z kim pogadać. Rodzice są wiecznie zajęci. Zmęczeni. Z głową w pracy, w obowiązkach. Czasem rzucą „Co tam?”, czasem kupią coś fajnego, zabiorą na wyjazd. I myślą: „Jest dobrze, moje dziecko ma wszystko”.

        Ale ono nie ma tego, co najważniejsze, Ciebie. Twojej uwagi, twojego zaangażowania, twojego „Opowiedz mi, jak się czujesz”. Bo miłości nie kupisz nowym telefonem. Nie zastąpisz jej wakacjami all-inclusive. Bo dziecko nie potrzebuje kolejnej gry, modnych butów, nowych słuchawek. Potrzebuje rozmowy. Potrzebuje, żebyś usiadł obok i zapytał „Co tam?”, ale nie od niechcenia. Żebyś wyłączył telefon, spojrzał mu w oczy i naprawdę go posłuchał.

        Bo jeśli ty nie wysłuchasz swojego dziecka, to zrobi to ktoś inny. I nie zawsze będzie to osoba, która ma dobre intencje. Może to być przypadkowy „przyjaciel” z Internetu, który powie: „Rozumiem cię” i zacznie sterować jego emocjami. Może to być grupa rówieśników, którzy będą wymagać, by dopasowało się do ich reguł, bo inaczej je odrzucą. A może to być fala hejtu, która spadnie na nie jak lawina tylko dlatego, że ktoś uzna, że jest „inne”.

        Bo dzieci dzisiaj nie tylko dorastają pod presją, ale są też pod ciągłą obserwacją. Każde zdjęcie, każdy post, każdy komentarz może zostać wyśmiany. Każda słabość może stać się powodem do drwin. I wiesz, co jest najgorsze? Że kiedyś przynajmniej w domu można było od tego uciec. Dzisiaj hejt nie kończy się po dzwonku w szkole. Idzie za nimi do domu, do łóżka, do telefonu, do każdego powiadomienia, które wibruje na ekranie.

        A ty? Myślisz, że skoro się nie skarży, to znaczy, że jest dobrze. Że skoro się uśmiecha, to na pewno nie ma problemów. Ale dzieci często nie mówią, że coś je boli. One krzyczą ciszą. Przestają mówić, przestają pytać, przestają prosić o uwagę. I wtedy myślisz: „Jest dobrze, nie ma problemów”. Ale problem właśnie wtedy się zaczyna.

        Bo dzieci nie przestaną być dziećmi tylko dlatego, że nie masz czasu. Nie przestaną potrzebować czułości, uwagi, poczucia, że są ważne. One po prostu przestaną pytać. I to jest moment, w którym przegrywasz.

        Tekst napisał #tataidzieciaki